"sztuczne ognie"... co za kretyn wymyślił tą nazwę? Ogień z fajerwerków jest jak najbardziej prawdziwy. Oparzenia na skórze również. Żebyś tylko Krystianek nie zaczął podpalać domów tylko po to, by jechać na akcję ratunkową! Nie podnieca mnie ogień w wersji naturalnej. Właśnie dlatego, że jest nie do opanowania. Kocham fajerwerki, bo wtedy czuję tą władzę. Czuję, że to JA panuję nad ogniem i nie pozwalam mu robić czegoś, czego bym nie chciał. Tak samo nie podniecają mnie materiały wybuchowe (fajerwerki są zakwalifikowane jako Low Explosives). Nie wiem co jest fajnego w wywalaniu 2kg ANFO 200 metrów od zabudowań i pójście po tym do więzienia na 8 lat. Historia z 2007 roku. Koleś (znajomy znajomego) na moim osiedlu odpalił ponoć 2kg ANFO. Nie było mnie wtedy w mieście, ale jeden kolega słyszał. Zdetonowało to parę kilometrów od jego bloku, a huk był jak FP3 w jego garażu. Jeszcze 5 lat i koleś wyjdzie na wolność... http://puck.naszemiasto.pl/archiwum/1438640,ewakuacja-w-gdyni-100-osob-bylo-zagrozonych,id,t.html Co do koncesji - nie chcę jej. Hobby/pasja nie może stać się pracą, bo zniknie cała magia. Gdy pracowałem w firmie organizującej pokazy nie chciałem nawet za dużo pieniędzy. Ogień był moją nagrodą. Tak samo technikum elektroniczne zniszczyło moje zainteresowanie elektroniką. Dobrze, że nie poszedłem do szkoły chemicznej. Bo by mi już fajerwerki totalnie zbrzydły.