Przypomniał mi sie jeszcze jeden wypadeczek . Raz jak miałem takie duże rakiety (nie pamięram nazwy) chciałem zobaczyć jak szubko sie pali lont więc odciołem mały kawałek i odpaliłem go na stole w kuchni . Jak poleciał to wpad na firanke i mi sie firanka zapaliła ale dzięki szybkiej reakcji udało sie opanować płomień . potem mama dała sie że firamke spaliłem