Dalej nie rozumiesz widzimy dlaczego tak się stało i nie pojmujesz czegoś takiego jak błąd krytyczny podczas aktualizacji stanów po inwenturze. Wytłumaczymy Ci jeszcze raz:
17 stycznia uruchomiliśmy sprzedaż połączoną z wyprzedażą. W ofercie mamy 1500 produktów i ich aktualizacja na sklepie trwa średnio 2,5h. Podczas synchronizacji ponad 1000 produktów przerywa się połączenie z internetem, a w zasadzie połączenie z internetem jest, ale wymiany danych brak. Tych 1000 produktów już klienci ujrzeli na sklepie w odświeżonej ilości, 500 ma stare wartości. Synchronizację musimy uruchomić od nowa ale uwaga: podczas pierwszej synchronizacji do sklepu napływa ponad 30 zamówień na podstawie starych stanów. Po nowej synchronizacji stany magazynowe nadpisują się niestety, tj: 1 synchronizacja było Alcorów 6 - sprzedano 6 = 0. Niestety druga synchronizacja nadpisuje pierwszą i znów pojawia się na sklepie Alcorów 6. Jak już widzisz zostały one sprzedane a my nie mamy czasu nawet na to zareagować. Widzisz w tym nasze krętactwo? Oszustwo? Zarzucasz nam sprzedaż towarów, których nie mamy, ale jako jeden z niewielu sklepów posiadamy w 100% towar, który prezentujemy na stronie. Nie działamy na zasadzie dropshippingu jak niektóre witryny, nie zamawiamy towaru pod konkretne zamówienie. My ten towar po prostu mamy. Uwierz nam, że nie jesteśmy zadowoleni z tego jak to się potoczyło, nie mieliśmy na to wpływu - albo inaczej mogliśmy anulować wszystkie zamowienia. Trochę kiepsko prawda? Kolejna sprawa to taka, że dzwonisz wyjaśniać sytuację do sklepu partnerskiego, który ze sklepem internetowym ma niewiele wspólnego. Z powodu urlopów Patryk (to ten Pan nr 1, z którym rozmawiałeś) podjął sie weryfikacji zamówień, a potem poinformowania klientów o brakach w zamówieniu. Tylko tyle do niego należało. Nie jest osobą upoważnioną do udzielania informacji i tłumaczenia jak działa nasz sklep internetowy. Jak widzisz na naszej stronie nr sklepu w Poznaniu nie widnieje na stronie tylko numer bezpośrednio do mnie - właściciela. Tak to ze mną dziś rozmawiałeś, Konrad Bazgier dokładnie. Na infolinii p24 otrzymałeś informację dokładnie taką jak przedstawiłeś informację telefonicznie, a sprawa jest nieco inna o czym nie wiesz. P24 działają jak skarbonka, która została opróżniona w środę. Nie dlatego, że zawinęliśmy pieniądze i z nimi uciekliśmy na Seszele, tylko mamy ustawione wypłaty co 10 dni. Zwrot do Ciebie został zadysponowany dokładnie w poniedziałek, ale nie został uruchomiony bo w skarbonce jest 0zł. Ktoś zrobi zakupy, zapłaci przez p24 i przelew wychodzi automatycznie. Klienci zazwyczaj wybierają opcję przelewu tradycyjnego, a już od czwartku także pobrania. Po Twoim telefonie "załadowaliśmy skarbonkę" żeby przelew wyszedł i zamiast pisać smsy, wciskać gwiazdki na opiniach google można było po prostu od razu zadzwonić i się upewnić. Jeszcze nikogo tu nie oszukaliśmy i nie zamierzamy oszukiwać. Zawsze wychodzimy z założenia, że fajnie jest, jak się w drugim kimś widzi człowieka i potrafi postawić w takiej sytuacji. Jak nam brakuje towaru, bo np. zrobiliśmy błąd czy sprzedał się w sklepie stacjonarnym to po prostu dzwonimy i się tego nie wstydzimy. Sytuacja z błędem spadła na nas jak grom z jasnego nieba i do dziś się z niej odkręcamy. Liczymy się z negatywnymi opiniami za brak Alcorów i Crazy Robotsów - na szczęście 99% klientów zareagowało wyrozumiałością. Obiecaliśmy sobie, że zrekompensujemy to każdemu klientowi bo tak zawsze robiliśmy gratisami, kodami itp. ale patrząc na takie podejście odpuszczamy. Ostatnia sprawa to Twoje zamówienie z marszu powinno być odrzucone. Patrz regulamin:
Minimalna wartość Zamówienia w Sklepie internetowym wynosi 60 PLN, na kwotę tę nie składają się koszty dostawy i ewentualne opłaty dodatkowe.
W tej sprawie nie zamierzamy już zabierać głosu. Po prostu czujemy, że zawiedliśmy mimo szczerych chęci, ale nie na pewno na tyle, by nas ukamieniować. Czasami liczymy po prostu na wyrozumiałość tak jak my ją mamy w stosunku do Was i podchodzimy na partnerskich warunkach