A ja nawet nie pamiętam od kiedy interesuje się fajerwerkami. Z opowieści rodziców już w wieku 3 lat tata trzymał ze mną te takie ruskie niebieskie rzymskie ognie no i zimne ognie :twisted: . Mój najstarszy sylwester jaki pamiętam to z roku 1996 (miałem 5 lat). Pamiętam to jak dziś. Miałem wtedy masę wulkanów, katiusze, takie piszczące rakiety jak z katiuszy, petardy (achtungi nazywane przeze mnie i przez wójka trupimi czachami z miadomego powodu :razz:, choć nie preferowałem nigdy petard) rzymskie ognie (oczywiście te ruskie), takie spadochroniki, i rakiety [ w tych czasach uznawane za nic, wtedy każdy rozprysk na niebie było to coś ( oczywiście to w moim mieście tak było, nie wiem jak u was)]. Także pamiętam, że mój stuff składał się prawie w całości z jeszcze ruskich rzeczy ( handel z ruskimi u mnie w mieście kwitł nieźle). Następny sylwester, jaki dobrze wspominam to sylwester 2000. Zapamiętałem go dobrze, bo bałem się końca świata . Stuff mój składał się ze standardu. Dużo wulkanów kilkanaście rakiet, piszczące rakietki, rzymskie ognie ( wtedy nowością była dla mnie drogo zakupiona magnolia :razz: ) "trupie czachy"i spadochroniki i takie dymne coś (nie kulki), i jeżeli się nie mylę to wtedy kupiłem ballet- pierwszą moją wyrzutnie ( kosztowała 11 zł) Kolejne lata to ewolucja mojego stuffu. przez kilka lat powstały markety a wraz z nimi fajerwerki w okresie sylwestrowym. Ubywało drogich straganów z fajerwerkami u "Ruskich", a marketów przybywało. Obecnie można spotkać jeszcze kilka straganów z fajerwerkami w okresie sylwestra, lecz tylko w punktach centralnych miasta bądź w strategicznych dla handlu miejscach. Obecnie wiadomo jak to jest. Mam nadzieję, że dla niektórych będzie to dobre wspomnienie czasów młodości i beztroskości Pozdrawiam