Skocz do zawartości

Sylwester bez piro - krok w dorosłość czy nieposzanowanie własnej pasji?


ponczo12496

Rekomendowane odpowiedzi

Siema szwagry,

w tym roku po raz pierwszy w życiu zdarzyło mi się przywitać nowy rok na...sali balowej odpalając wyrzutnie konfetti i zimne ognie..... Jako piromiłośnik z 10 letnim stażem przeżyłem to kiepsko serio ? Pomimo świetnej atmosfery, wybranki serca i fajnych ludzi przed północą miałem strasznego doła. Oczywiście w ciągu ostatniego dnia roku strzelałem zgodnie z tradycją jednak brakowało tego klimatu...

Mieliście już takie doświadczenia? jak to przeżyliście? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, PiroArt.eu napisał:

jeszcze jesteś do odratowania!

Hahahha, jestem i czekam na wyprzedaże :) Temat niczym praca inżynierska, nieprawdaż? :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet jakby w Sylwka nie udało się nic wystrzelić, to zrobiłbym to 1 stycznia, bo wtedy też można strzelać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
22 minuty temu, ponczo12496 napisał:

Siema szwagry,

w tym roku po raz pierwszy w życiu zdarzyło mi się przywitać nowy rok na...sali balowej odpalając wyrzutnie konfetti i zimne ognie..... Jako piromiłośnik z 10 letnim stażem przeżyłem to kiepsko serio ? Pomimo świetnej atmosfery, wybranki serca i fajnych ludzi przed północą miałem strasznego doła. Oczywiście w ciągu ostatniego dnia roku strzelałem zgodnie z tradycją jednak brakowało tego klimatu...

Mieliście już takie doświadczenia? jak to przeżyliście? 

 

Hydroksyzyna x3 dziennie, a w razie problemów z dojściem do siebie - kontakt z lekarzem rodzinnym :D 

 

Sylwester bez fajerwerków.... To trochę tak jakbyś miał dziewczynę przez 3-4 lata, a potem został sam i musiał znowu wrócić do robótek ręcznych? :P 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o mnie, to na razie z wyjątkiem spędzenia Sylwestra w domu akceptuję tylko jedną możliwość - domówkę z przyjaciółmi, na którą będę mógł przynieść swoje fajerwerki i normalnie je odpalić. Wiem co znaczy Sylwester bez tej możliwości, rok 2015 witałem po drugiej stronie Atlantyku. Odbyłem wtedy naprawdę wspaniałą, niezapomnianą podróż, ale mimo to w Sylwestra było mi przykro. Kiedy była godzina 18:00 i uświadomiłem sobie że w Polsce jest północ, fajerwerki i zabawa, a mnie to omija i skazany jestem na kolejny rok czekania, byłem naprawdę smutny, tym bardziej że tego wieczora wpadłem w stan podgorączkowy, a do tego strasznie bolał mnie kark i szyja (przewiało mnie podczas nocnego zwiedzania). 31 grudnia był jedynym niemiłym dniem całej cudownej, trzytygodniowej podróży. Zastanawiałem się czy moja pasja przetrwa taką dwuletnią rozłąkę, ale nie tylko ocalała, lecz jeszcze bardziej się umocniła. Wtedy zaczynałem jednak dopiero liceum, teraz przybyło mi jeszcze parę lat i rysuje się coraz więcej perspektyw spędzenia Sylwestra, z których najważniejszą mimo wszystko jest strzelanie na swoim terenie. Póki co nie mam dziewczyny, ale niezależnie od realiów zawsze będę dążył do tego, aby w sylwestrowych planach znalazło się miejsce na fajerwerki. Bo wszyscy wiecie jak bardzo jest to dla mnie ważne i jak celebruję każdego Sylwestra. Wątpię czy byłbym w stanie przekonać się do strzelania 1 stycznia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem w 2013r. Nawet w ciągu tamtego roku miałem sen, że sylwestra spędzam bez fajerwerek. Wszystko zależy od podejścia.

Wiele lat z rzędu spędzałem sylwestra z fajerwerkami na domówkach czy w domu i czułem pustkę, że prócz fajerwerek nie wykorzystuję potensjału tego dnia/nocy. Od 2012 spędzam sylwestra na balach. Doskonale mi to pasuje, bo uwielbiam tańczyć. Co więcej wiele lat organizowałem pokazy w nowy rok. Zamiast spać i wypoczywać spinałem się by dograć pokaz.

Natomiast odnotowuję problem innego typu. W 2015 byłem na fenomenalnym sylwestrze, gdzie przetańczyłem całą noc do ulubionej muzuki. Wszystko było doskonale, a o północy miałem widok na sporą część Poznania. W kolejnych latach udało się na bal wyjść większą grupą. Teraz czuję, że już mi to spowszechniało i znów potrzebuję czegoś innego. Nawet wiem co to jest... Domówka we własnym domu z pakietem all inclusive od wieczora do rana w przystrojonym domu i z pokazem na własnym ogrodzie o północy. Tylko wiem, że w najbliższych latach jeszcze tego nie zrealizuję. Przynajmiej w 100%.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Bartekeuro napisał:

Zawsze można strzelić 1 stycznia , albo zabrać parę kostek na bal :) Jeszcze nie umierasz :P

Bartek, sam jako mieszkaniec miasta wiesz, że nawalanka na osiedlach o północy daje taki klimat, że klękajcie narody :D To jest nie do odtworzenia. 

Co do strzelania 1 stycznia, ja nie czułem klimatu :( i została mi połowa stuffu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem też skromniej w tym roku strzelać, ale sobie pomyślałem, jakbym to przeżył? I dobrze zrobiłem, że kupiłem tak jak co roku bo dopiero poczułem wieczorem co bym czuł jak się klimat zaczął robić :D Więc później sobie pomyślałem, że jednak w życiu nie ma co sobie żałować, są takie momenty i chwile, że trzeba zaszaleć ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 miesięcy temu...

Ja sobie nie wyobrażam takiego Sylwestra :D Zawsze byłem odpowiedzialny za pirotechnikę, a za małolata jeździłem z ojcem wybierać jak samemu jeszcze nie można było kupić legalnie. Teraz ponad 20 na karku, a nadal przez cały rok szukam wyrzutni, przeglądam efekty, czytam, porównuję. Może nie jestem jakimś ekspertem, a poważniejsze pokazy tworzę odkąd zacząłem sam na siebie zarabiać, ale jednak nie dałbym rady tego odpuścić. Przygotowanie pokazu, połączenie wszystkiego, obliczenie żeby wszystko zgrało się w czasie, dobranie efektów...ahh ❤️ aż się rozmarzyłem xD Część znajomych mi mówi, że to strata kasy, że po co wywalać pieniądze w niebo, ale ja z tego nie zrezygnuję. A Sylwester to dla mnie okazja, gdzie musze być na domówce lub u siebie w domu. Żadne bale, imprezy masowe w grę nie wchodzą. Tańczyć nie lubię, muzyki imprezowej nie słucham. Zamiast za wejściówkę 300zł wolę kupić jakaś kostkę XD

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy na imprezy to chodzi się w ciągu roku a ostatni dzień służy do przemyśleń typu:

-jak przeżyłem ten rok

-czy wszystkiego mam dość (pirotechnika)

-czy zdążę to odpalić 

-czy może zdążę coś dokupić bo w biedrze jest promo -50% na drugi produkt 

-o której godzinie co i gdzie

-czy starczy pamięci w aparacie na ew nagrywki ? 

-ehh znowu będzie trzeba czekać rok muszę wykorzystać dzień jak najlepiej 

 

Aaa sylwester bez pirotechniki to jak 01.11 bez znicza itp 

Edytowane przez przemo312132
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Nigdy w swoim życiu nie przeżyłem takiego sylwestra od czasu jak zacząłem strzelać. Czasem było tego więcej, czasami niestety mniej, ale w mojej wielo letniej karierze pirotechnika zawsze strzelałem. Współczuje takie sylwestra. To piękny zwyczaj, a to dziwaczne nostalgiczne sylwestrowe uczucie jest piękne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 10 miesięcy temu...

Sam nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem, i lepiej by tak pozostało ;) skromnie bądź bogaciej ale zawsze z tradycją. Nie wyobrażam sobie również całkowitego nie strzelania i braku tego niesamowitego klimatu. :f_a:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego osobiście nie widzę u siebie jakiegoś potężnego stuffu. Ja fajerwerków nie odpalam, nie oglądam, ja je przeżywam :D W moich wyobrażeniach dotyczących idealnego stuffu ciągle coś się zmienia, dążę do jakiegoś złotego środka, ale on zawsze pozostaje nieuchwytny, zawsze jest coś, co można zrobić lepiej. Zależy mi na tym, by każdą wyrzutnię, każdy wystrzał zapamiętać, porównać, docenić, by nie zmęczyć się strzelaniem. Może to dlatego nigdy bezpośrednio po 31 grudnia nie poczułem nasycenia i zmęczenia pirotechniką, lecz przeciwnie - widowisko o północy dawało mi jeszcze więcej energii i motywacji utwierdzającej w przekonaniu, że pasja jest prawdziwa. I Sylwestra spędzonego z własnej woli bez piro na razie sobie nie wyobrażam. O ile w ogóle kiedyś sobie wyobrażę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Miałem tak do 20 roku życia. Fajerwerki praktycznie w ogóle mnie nie interesowały. Może dlatego że w domu nikt ich nie kupował. Raz pamiętam Ojciec kupił petardy i wystrzelił na podwórku no i kot się wystraszył i tyle z tego pamiętam ;) Gdy zacząłem sam zarabiać, byłem akurat w Biedronce to kupiłem z ciekawości kostkę chyba mistrzowie ognia za dychę. Tuż przed Sylwkiem jeszcze dokupiłem wyrzutnie Cobra też za dychę i taki był mój pierwszy stuff xD Szkoda mi było kasy na fajerwerki, których nigdy wcześniej nie używałem. Przed północą w sylwestra byłem trochę podekscytowany jak i rodzina gdyż pierwszy raz ktoś z domu będzie odpalał jakieś sztuczne ognie. No i odpaliłem pierwszy raz w życiu fajerwerki w wieku 20 lat ;) Niesamowite przeżycie i od razu się w tym "zakochałem". Od tego momentu rok w rok kupuję coraz lepsze i droższe fajerwerki. Zaczynałem od 20zl stuffu a w zeszłym roku kupiłem za ponad 1500zl. Co roku 1 stycznia już po tym święcie nie mogłem doczekać się następnego sylwestra, już planując co lepszego kupić i zeszłego sylwka nakupilem świetne wyrzutnie, bardzo efektowne, które bardzo się spodobały publiczności, a szczególnie najbliższym. 2 stycznia, w tym roku doszedłem do wniosku, że lepszych efektów i emocji nie jestem w stanie osiągnąć, gdyż inne kostki, których nie miałem i ich efekty są po prostu podobne i czułem się "najedzony" fajerwerkami. Po drugie zauważyłem, że mało kto z otoczenia czy z sąsiadów wspomina pokaz fajerwerek. Praktycznie już 2 stycznia nikt nie mówi o sylwestrze. Z jednej strony to normalne bo życie toczy się dalej ale z innej strony czeka się na ten dzień cały rok i planuje, że to się kupi i odpali wtedy i wtedy, i w takiej kolejności, no i chce się zrobić show, które będzie zapamiętane na długo... Postanowiłem więc odpocząć od pirotechniki i od stycznia nie zaglądałem ani na to forum czy na jakieś okazje w sklepach. Najgorsze, że wcale mi tego nie brakowało. Myślałem ciekawe czy jak przyjdzie jesień to czy się coś zmieni. No i na szczęście emocje powróciły. Przeglądanie stron sklepów internetowych, oglądanie efektów. Wszystko przypomniało mi się pod koniec październikai zaczęło znowu ekscytować. Teraz mamy początek grudnia, a ja wydałem ponad 1200zl.... Myślę że co roku będę wydawał coraz mniej wiadomo, ale nigdy nie chcę zrezygnować z nich całkowicie. Dziękuję :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajerwerki zafascynowały mnie w wieku ok. 14 lat gdy to sylwestra spędzaliśmy u mojego wujka. Co roku kupował dla swojego syna kilka rakiet i moździerz. I tak jako jeszcze młodziki strzelaliśmy razem z owego moździerza. Efekt? Wow! Następnego dnia gdy wracaliśmy do domu ja wciąż myślałem o tym moździerzu jaki to był super efekt i już przy następnym sylwesterze poprosiłem mamie by kupiła mi coś u ulicznego straganiarza. Kupiła jakieś rakiety, odziwo bez żadnego sprzeciwu. W następnych latach zawsze kupowała mi a to jakaś wyrzutnię lub jakiś mały zestaw rakietek. Do dziś namawia mnie by coś kupić bo chętnie by popatrzyła. Gdy już skończyłem 18 lat nie musiałem już nikogo prosić. Wsiadłem w PKS i do miasta na małe turne po marketach. Kupiłem moździerz i jakieś tam petardki i tak co roku coś, coraz więcej. Dziś mając 26 lat nie wyobrażam sobie sylwestra bez bum. Moja dziewczyna z którą jestem już kilka dobrych lat na początku trochę narzekała że po co , można bez tego, lecz juz wie że ja i tak kupię . Zaczęła podzielać ze mną te fascynacje. Nawet w tym roku mnie zaskoczyła mówiąc by kupić bo jakoś tak polubiła ? Nie kupuje pirotechniki za tysiące  , bo choć ją bardzo lubię po prostu dziwnie bym się czuł wydać 4 cyfrową liczbe. Może dlatego że ze mnie trochę skarpeciarz. Wydaje te 150-350 zł i cieszę się tą chwilą. Od listopada przychodzi ten moment by rozejrzeć się już powoli nad asortymentem. Po świętach mały trip po sklepach i tak mija rok za rokiem. W tym dniu jednak najważniejsze jest towarzystwo, bo jednak fajerwerki nie dają tej radości gdy odpalamy je samotnie. Coraz bliżej ten dzień ale gdy już minie  to wszystko siada. Czas oczekiwania mija i zostają wspomnienia pięknych efektów na niebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...